Jazda nocą

Jazda nocą

Świt, jak gazety,

O niczym

Poranna mgła

Wciąż daleka droga przede mną

Błysk zapałki

Myśli się kłębią

I wybucha w mych dłoniach płomieniem

Żal zapałki co mogła być drzewem

Jak podobni jesteśmy

Bardzo podobni

Do zapałek ściśniętych w pudełkach

Choć zamknięci, stłoczeni lecz przecież

Z małej iskry się pożar rozniesie

Nikły płomień pochodnię podniesie

Bo w nas tylko ogień, albo dym

Ocieram się o życie i płonę

Palę się żarzę

Chcę tlić się wbrew losu podmuchom

Wbrew do końca

I pragnę by moim płomieniem

Rozpalić ognisko podobne

Do słońca

Czas na ogień

A w nas popiół nie diament

Zamiast myśli skamieniałe marzenia

Jeszcze w sercach zalążek ogniska

Serce w serce uderza, już iskra

Rozpali w ognisku kamienie

Bo w nas tylko dym, dym lub płomienie

Ocieram się o życie i płonę

Palę się żarzę

Chcę tlić się wbrew losu podmuchom

Wbrew do końca

I pragnę by moim płomieniem

Rozpalić ognisko podobne

Do słońca

Ocieram się o życie i płonę

Palę się żarzę

Chcę tlić się wbrew losu podmuchom

Wbrew do końca

I pragnę by moim płomieniem

Rozpalić ognisko podobne

Do słońca

Przy którym każdy się ogrzewa