Skrzypek Hercowicz

Był sobie skrzypek Hercowicz,

Co grał z pamięci jak z nut.

Z Schuberta on umiał zrobić —

No brylant, no istny cud.

Dzień w dzień, od świtu po wieczór,

Zgraną jak talia kart,

Tę samą sonatę wieczną

Wciąż pieścił jak jaki skarb.

I co pan, panie Hercowicz?

Za oknem ciemność i śnieg...

Dałbyś pan spokój, Sercowicz!

Takie jest życie, nie?...

Niech harmonijka — Cyganka,

Jak długo ściska mróz,

W ślad za Schubertem na sankach

Zawija kreskami płóz.

Nam z muzyką tak bliską,

Niestraszny i nagły zgon.

A potem — z wieszaka zwisnąć

Jak płaszcz z oskubanych wron.

Dawno już, panie Sercowicz,

Wszystko skołował śnieg...

Dałbyś pan spokój, Scherzowicz.

Takie jest życie, nie?